Moja relacja z TopMinds

Perspektywa Kasi:
Do programu TopMinds zgłosiłam się z całą listą tematów, nad którymi chciałam pracować. Zależało mi na rozwinięciu umiejętności ciekawego prezentowania wyników badań, stworzeniu długoterminowego planu kariery, doskonaleniu pisania wniosków i grantów, a także na zdobyciu wskazówek dotyczących networkingu i nawiązywania współpracy. Uff, sporo. Już podczas pierwszego spotkania – jeszcze na etapie rozmowy rekrutacyjnej – Karolina, zadając trafne pytania, pomogła mi uporządkować ten początkowy chaos i zidentyfikować najważniejszy obszar, którego rozwój będzie miał kluczowe znaczenie dla pozostałych. Między nami od razu „kliknęło” – rozmowa przebiegała bardzo naturalnie i swobodnie, a ustalony czas spotkania szybko okazał się niewystarczający, co zresztą powtarzało się później niejednokrotnie.
Nasze spotkania zazwyczaj rozpoczynały się od swobodnego „co tam?”, gdzie wychodziły bieżące wyzwania, na które Karolina proponowała kolejne zadania. Część z nich wymagała analitycznego podejścia i głębszej refleksji, inne wiązały się z koniecznością przeprowadzenia researchu, przeszukania Internetu czy rozmów z ludźmi. Były też zadania stosunkowo proste i przyjemne, jak chociażby: „Zaplanuj sobie wolne popołudnie w najbliższym tygodniu” – choć i to wymagało planowania. Przeważnie jednak mierzyłam się z wyzwaniami, które skłaniały mnie do wyjścia ze strefy komfortu. Jedno z otrzymanych przeze mnie zadań okazało się szczególnie niewygodne, dlatego długo się do niego zabierałam. Gdy w końcu postanowiłam dokładnie się przygotować i zgłębić temat, natrafiłam na informacje, które podważyły sens jego realizacji. Ostatecznie zadania nie wykonałam. Ta sytuacja była dla mnie ważną lekcją – uświadomiła mi, jak istotne jest rzetelne podejście do powierzanych obowiązków, ale też jak ważne bywa zachowanie własnej uważności i umiejętność stawiania granic, szczególnie wtedy, gdy odpowiedzialność za skutki spoczywa na mnie.
Poza tym, pod okiem i z pomocą Karoliny ćwiczyłam umiejętności miękkie. Rozbijałam argumenty na czynniki pierwsze i tworzyłam z nich tabelki, odgrywałyśmy scenki, w których trenowałam umiejętności skutecznej komunikacji i przekazywania informacji zwrotnej.
Nasza relacja jest dla mnie jedyną w swoim rodzaju. Mam osobę, którą darzę ogromnym zaufaniem i szacunkiem, o której wiem, że zależy jej na moim dobru, a wszystko co robię służy mojemu rozwojowi. Nie ma tutaj relacji szef-pracownik, a raczej równorzędna relacja, jak ze starszą koleżanką, profesorką z doświadczeniem i perspektywą, której ja (jeszcze) nie posiadam. Dzięki temu, że Karolina przytaczała sytuacje ze swojego życia zawodowego, to mogłam zobaczyć w nich siebie, ale także wejść w buty innych stron, co mocno przyczyniło się usprawnienia mojej pracy.
Jako doktoranci funkcjonujący w środowisku akademickim, nieustannie podlegamy ocenom, ewaluacjom i systemowi punktowania za podejmowane działania. W takiej rzeczywistości łatwo ulec presji, by robić więcej, szybciej i lepiej. Choć każda aktywność przyczynia się do rozwoju, wiąże się również z kosztami – czasowymi lub energetycznymi. W momencie, w którym obecnie się znajduję – gdy wiele procesów jest w toku, a zmiany zachodzą na różnych płaszczyznach – zaczęłam się zastanawiać, czy dokładanie sobie kolejnych zobowiązań rzeczywiście ma sens. Aby w pełni skorzystać z podejmowanych działań, warto czasem się zatrzymać, przemyśleć je i, jeśli to możliwe, odłożyć w czasie – tak, by podejść do nich świadomie i z gotowością, co pozwala czerpać z nich znacznie więcej. Wspólnie z Karoliną ustaliłyśmy priorytety, na których warto skoncentrować się w pierwszej kolejności. Od trzech miesięcy konsekwentnie się ich trzymam i już teraz dostrzegam wyraźne, pozytywne efekty tego podejścia, jestem spokojniejsza, a dzięki temu bardziej efektywna.
TopMinds i Karolina jako mentorka, to najlepsze co mnie spotkało na doktoracie!

Z punktu widzenia Karoliny – Mentorki:
Dla mnie ta relacja była wyjątkowa – bo mogłam być częścią procesu, w którym moja Mentee Katarzyna dokonała zmiany w swoim podejściu do pracy naukowej, planowania działań i relacji w zespole (które w pracy w naukach doświadczalnych na co dzień konsumują sporo naszej energii). Wyszłyśmy od kilkunastu rzeczy, które Kasia chciała zrealizować w ramach programu mentoringowego, ale po drodze skupiłyśmy się na odpowiedzi na pytania o prawdziwy cel działań, o obawy związane z realizację celu, o to jakie widzimy przeszkody i które z tych przeszkód możemy spokojnie przeskoczyć.
Podczas jednego ze szkoleń dla mentorów zwracano nam uwagę, aby proces mentorowania nie prowadził do uformowania mentee na wzór mentora, aby nie narzucać rozwiązań, natomiast aby przedstawić inną perspektywę. Dla mnie było to szczególnie ważne, aby w trakcie mentoringu nie dawać gotowych rozwiązań dla tematów, które Katarzyna chciała rozwijać. A to nie jest łatwe, bo przecież jako osoba starsza wiekiem i stażem mogłabym dać mnóstwo podpowiedzi, czy zaproponować konkretne działania. Zamiast gotowych rozwiązań czy instrukcji, działałyśmy w oparciu o zadania, wykonałyśmy też wiele treningów z komunikacji czy negocjacji… Wypowiedzenie pewnych kwestii na głos i zmierzenie się z tym jak się czujemy, jest bardzo przydatnym ćwiczeniem – zarówno wtedy, gdy rozważamy, czy aplikować na kolejny zagraniczny staż, jak i wtedy, gdy trzeba poprawić pracę zespołową czy znaleźć czas dla siebie. Kasia niejednokrotnie mnie zaskakiwała swoimi propozycjami rozwiązań zadań czy wyzwań.
Z punktu widzenia mentora każda relacja z mentorowanym jest niepowtarzalna i dlatego mentorowanie należy prowadzić z „czystą głową” – pozwolić mentorowanemu na „rozkręcenie się”, tak aby intensywność działań i zadań była dostosowana do możliwości mentorowanego. Od pierwszego spotkania z Katarzyną, już na rozmowie kwalifikacyjnej, miałam wrażenie, że jesteśmy w stanie nawiązać dialog, że mamy podobną energię i otwartość.
Zgranie się w duecie mentorowana-mentorka i poczucie zaufania/bezpieczeństwa – to wg mnie 2 najważniejsze filary udanego mentoringu. Bez nich nie ma miejsca na rozmowy o planach, wątpliwościach, rozterkach mentorowanego, nie ma przestrzeni na zadania-wyzwania, które daje mentor. Kolejna rzecz, która jest istotna w mentoringu to „dmuchanie w skrzydła” mentorowanego, nie tylko po to, aby działał bardziej, więcej, ale też, aby podejmował decyzje, które są trudne, czasem związane ze zmianą perspektywy obserwacji.
W naszej relacji bardzo cieszyło mnie, że Katarzyna zaufała mi i podjęła się zadań, które (jak się potem okazało) skutkowały porzuceniem dotychczasowego podejścia i otwarciem na nowe możliwości. W środowisku akademickim rzadko otwarcie rozmawia się o niezrealizowanych czy porzuconych projektach, często też nie ma przestrzeni na taką rozmowę w trakcie doktoratu. Doktorant ma za zadanie „dowieźć projekt”, zrealizować badania, przygotować publikacje i na koniec się obronić. W sytuacji, kiedy zadanie jest niewykonane to właśnie otwartość w relacji mentor-mentee umożliwia analizę i zweryfikowanie priorytetów. Bo może jednak powinnyśmy jeszcze raz wspólnie przeanalizować cel. Dla mnie jako mentorki, bardzo satysfakcjonujące było obserwować, kiedy Kasia opracowywała alternatywne ścieżki do osiągnięcia celu.
Mam nadzieję, że pozostaniemy w kontakcie na długo po zakończeniu tej edycji TopMinds!
Tekst autorstwa Katarzyny Gołębiowskiej-Mendroch i Karoliny Czarneckiej-Chrebelskiej.